Ksiadz proboszcz wyjechal do biskupa w odwiedziny. Wraca po dwóch dniach do plebani a tam bajzel nie z tej ziemi, wszystko porozwalane; dym papierosowy, chawciny pod stolem, odglosy imprezy. Wpada do pokoju skad dochodzily najwieksze halasy. A tam dwoch klerykow popija wodeczke i bawi sie w najlepsze. Wstrzasniety proboszcz pyta sie: Chlopcy co tu sie dzieje ?! Nic - siadaj i tez pij - odpowiadaja. No co tu sie dzieje ? Jak to co - Jolka okres dostala ! Taaaaaaaaaaaak - to i mnie polejcie !
Kilka dni przed ślubem narzeczony przychodzi do księdza, wręcza mu 200 złotych i mówi: - Proszę księdza, mam prośbę. Proszę podczas dyktowania mi przysięgi małżeńskiej opuścić słowa: ślubuję ci wierność, miłość i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci. Dziękuję z góry... Przyszedł dzień ślubu. Pan młody pewny siebie stanął przed ołtarzem i wszystko szło dobrze, do momentu składania przysięgi małżeńskiej. Ksiądz zapytał bowiem: - Czy ślubujesz bezgraniczne oddanie swojej żonie, posłuszeństwo wobec każdego jej rozkazu, przynoszenie jej śniadania do łóżka do końca życia? Czy klniesz się na Boga, że nigdy nie spojrzysz na inną kobietę i nawet nie przyjdzie ci do głowy, że inne kobiety żyją na świecie? Pan młody,ciężko przestraszony i zaszokowany, wybąkał: - Ta... ta... tak... Po ceremonii wściekły przybiegł do księdza i pyta, co to miało znaczyć. Ksiądz oddaje mu 200 złotych i odpowiada spokojnie: - Po prostu przebiła twoją ofertę.
W parafii pojawił się nowy ksiadz. Proboszcz obserwował go dyskretnie, jak sprawuje sie podczas spowiedzi. Coś jednak nie spodobało mu się i postanowił sprawie przyjrzeć bliżej. Wcisnął się z nim do konfesjonału podczas spowiedzi, żeby lepiej móc obserwować. Po zakończonej spowiedzi poprosił go na stronę, usiadł z nim poprosił, żeby tamten posłuchał kilku rad. I proboszcz rzekł: - Patrz i spróbuj tego: usiądź wygodnie i skrzyżuj ręce na piersiach. Młody ksiądz tak też uczynił. - No i jak jest? - No nieźle - odparł młody. - Widzisz! No to teraz, przyłóż rękę do brody i zacznij ją delikatnie pocierać. Młody ksiądz tak też uczynił. - No i jak jest? - zapytał proboszcz. - No, całkiem, całkiem. - No to teraz uważaj, bo będzie bardzo ważny moment. Powtórz za mną: "Tak, tak, rozumiem, mów dalej synu, rozumiem, co wtedy czułeś?" Co proboszcz kazał, to młody ksiądz uczynił. - No i jak ci się to podoba? - zapytał wówczas proboszcz. - Nie... No, całkiem w porządku, całkiem OK... - No widzisz. To czy nie lepiej byłoby spróbowac w ten sposób, zamiast siedzieć okrakiem, walić się w uda przy co drugim zdaniu i wołać: "No nie pierdol! Ale jaja! Gadaj co było dalej!"
|